Uncategorized

Zaborówiec – dzień czwarty

Oj działo się!

Będę pisał krótko, bo jest sporo zdjęć, które najlepiej oddają to jak wyglądał wtorek.

Przed południem dzieciaki miały zajęcia, w czasie których uczyły się budować szałasy, poruszać się cicho w lesie i rozegrały partię gry typu „capture the flag”. W tym czasie starszyzna walczyła w kilku grach siłowych. Bardzo ciekawy przebieg miały zapasy, które wygrał Maks.

Ok. 13:00 przyjechała „Rewolucja” wraz ze sprzętem do „Jaggera” – szybkiej, bardzo ekscytującej gry, będącej połączeniem rugby, quidditcha i walki na miecze. Zasady wydają się na początku skomplikowane, ale w czasie gry okazuje się, że są bardzo intuicyjne, a sama gra daje ogromny zastrzyk adrenaliny. Tu najważniejszą wiadomością jest fakt wygranej wychowawców z reprezentacją starszyzny 3:1. Rewanż wkrótce.

Popołudniu mieliśmy czas na kąpiel oraz krótki chrzest dla nowych obozowiczów.

Wieczorem odbyło się ognisko nieoficjalne, w czasie którego zjedliśmy kiełbaski i pianki, a na dwa najstarsze namioty czekała spora niespodzianka. Zaraz po zakończeniu kolacji, każdy z chłopaków dostał polecenie spakowania się w mały plecak. W ekwipunku znaleźć się miał śpiwór, karimata, picie, jedzenie, ciepłe ubrania i latarka. Tak przygotowani chłopacy, zostali podzieleni na dwie grupy i wyprowadzeni do lasu. Po dotarciu na wyznaczone miejsce, każda z ekip musiała zbudować sobie schronienie na noc, a następnie między godziną 23:00 a 2:00 wejść niepostrzeżeni do naszego podobozu i zostawić w nim mapę z lokalizacją swojego szałasu. Obie ekipy wywiązały się z zadania pierwszorzędnie – mimo wystawionej warty, udało się im ok. 0:30 podrzucić wiadomość. Zostali złapani dopiero pół godziny później, jak próbowali wrócić do swoich namiotów, żeby uzupełnić zapasy jedzenia 🙂

20.07.2017 – Lotnisko

Obudziła nas silna burza. Tego prawdę mówiąc się nie spodziewaliśmy, ale na szczęście już przed śniadaniem nie było śladu po deszczu i mogliśmy spokojnie ruszyć do Leszna.

Na miejscu czekał na nas przewodnik z Aeroklubu Leszczyńskiego, który w bardzo ciekawy sposób opowiadał nam o lotach szybowcowych, samolotach i wszystkim co związane z pracą na lotnisku. Sądząc po ilości pytań, u wielu z nas obudziły się marzenia o swobodnym locie szybowcem. Okazuje się, że taka przyjemność nie jest szczególnie droga (100-120 zł), a może dostarczyć niezwykłych emocji – gorąco polecamy jako prezent, również dla starszych dzieciaków.

Po zwiedzeniu hangaru, poszliśmy do tunelu aerodynamicznego, gdzie mogliśmy obserwować prawdziwą magię – loty w zamkniętym pomieszczeniu. To zrobiło na nas chyba największe wrażenie.

Dodatkową atrakcją okazała się wizyta dziennikarki z portalu leszno24.pl, która opublikowała krótki artykuł na temat naszej wizyty.

Po obiedzie poszliśmy na plażę, bo pogoda zrobiła się wręcz nieznośna. Chyba znowu idzie burza, bo było gorąco i duszno.

Pod wieczór chłopacy poszli stoczyć kolejny nierówny bój z „miejscowymi” na boisku szkolny, a część dzieciaków bawiła się na placu zabaw.

Na dobry sen udało się nam jeszcze obejrzeć awans Kolejorza do następnej rundy eliminacji Ligi Europy.

 

19.07.2017 – Jagoda

Na taki dzień czekaliśmy cały lipiec – pięknie, słonecznie, upał prawie nie do wytrzymania. Prawie, bo jak ma się pod nosem jezioro, to dzień natychmiast staje się lepszy. Od rana, aż do obiadu wylegiwaliśmy się więc na plaży, kilkukrotnie wchodząc do wody, aby się ochłodzić. To było bardzo dobre przedpołudnie.

Po obiedzie ekipa, która wczoraj wieczorem wspięła się na platformę widokową, miała „wolne” i spędziła czas w swoim gronie, pod opieką pani Julii. Pozostała część ruszyła przekonać się na własne oczy, jak piękny widok można ujrzeć ze szczytu Jagody.

Po kolacji część dzieciaków poszła na boisko, kolejna ekipa ruszyła na rowerach na krótką wycieczkę po Osiecznej, a reszta została w schronisku i skorzystała z możliwości słodkiego nicnierobienia.

Jutro jedziemy do Leszna, mamy nadzieję, że pogoda dopisze, bo prognozy są niepewne.

PS. Kilka zdjęć z dzisiaj pojawi się dopiero po 22:00.